Thanks a lot to my dear cousins Nicole and Asia for translating many my posts for me. I couldn't do this so precisely without u! :)
I also want to thank everyone, who took the photos of me on this blog: especially Daria, Kasia and my Mum. Let's not forget about Achim too, because he lent his beautiful handwriting to the title in the banner of the poster. I appreciate all that you've done for me :))
Mimo, iż od czasu mojej fascynacji pięknymi bajkowymi opowieściami z księżniczkami w rolach głównych minęło sporo czasu, do dziś jestem niepoprawną romantyczką, wzruszającą się na tkliwych scenach, bujającą w obłokach i podziwiającą kobiecą modę i szyk z dawnych lat. To wszystko przerodziło się z czasem w zachwyt nad filmami kostiumowymi, które jak żadne inne - pozwalają mi choć na moment przenieść się do zupełnie innego świata i powrócić do wrażeń i odczuć, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką. Każda z nas lubi przecież marzyć, czuć się wyjątkowo i mieć nadzieję na to, że spotka ją w życiu coś naprawdę niezapomnianego.
Inspiracją do stworzenia dzisiejszych zdjęć była historia Anny Kareniny, którą miałam okazję oglądać przynajmniej w dwóch wersjach z moimi ulubionymi aktorkami - z 1948 r. z Vivien Leigh jak i powstałą w 2013 r. z Keirą Knightley. Niepowtarzalny klimat, zachwycające zimowe krajobrazy, zapierające dech kreacje, bogactwo scenografii - to wszystko co przywodzi mi na myśl tytuł tych ekranizacji.
Tymczasem moim założeniem było wykorzystanie najbardziej charakterystycznych dla tej filmowej opowieści elementów garderoby i pokazanie ich w zupełnie nowym, nowoczesnym świetle. Czarne futro, a także futrzana czapka i komin w odcieniach szarości- zakupione w Mohito - idealnie kontrastują ze śnieżnobiałymi widokami, które jeszcze parę dni temu towarzyszyły nam w większości miast. Całość dopełniają czarne wąskie spodnie, botki na obcasie, mała czarna torebka z łączonych materiałów oraz elegancki zegarek marki TOUS. Makijaż do zdjęć wykonany nowymi cieniami z palety Urban Decay Naked 3.
Zapraszam do zimowej krainy rodem z rosyjskiej baśni i do świata, w którym wszystko poza poszukiwaniem szczęścia nie ma najmniejszego znaczenia...
Trendy sylwestrowe zawsze żądzą się swoimi własnymi prawami. Jest to jedyna taka noc w roku, podczas której każda z nas chce błyszczeć bardziej niż wszystkie gwiazdy na niebie razem wzięte, a jeśli świętuje ten dzień ze swoim partnerem na balu lub tanecznej imprezie – pragnie olśnić wszystkich gości i zapaść jak najbardziej w pamięć.
Tego wieczoru dozwolone jest praktycznie wszystko, byleby pozostało w dobrym guście i pasowało do stylu danej osoby - bo nic tak dobrze nie podkreśla naszej urody i wdzięku jak nasze dobre samopoczucie i to, że pozostajemy nadal sobą.
Mimo tego kategorycznie wzbraniam się przed różnego rodzaju marszczeniami, sukienkami ze sztucznych połyskujących materiałów, które kojarzą nam się ze studniówkami zeszłego dziesięciolecia, satynowymi bolerkami zakrywającymi nagie ramiona a także motywem cyrkonii i brylancików pojawiającym się na elementach kreacji.
Pewne triki i zasady modowe od lat nie ulegają zmianie – wiadomym jest, że w Sylwestra króluje czerń, gdyż jest najbardziej eleganckim ze wszystkich kolorów i potrafi podkreślić charakter każdej kobiety. Jak najbardziej dopuszczalne są lejące, śliskie tkaniny, ubrania przeszywane srebrzystą lub złotą nitką, materiały niekiedy nawet półprzezroczyste. Świetnie sprawdzą się wszelkiego rodzaju koronki, falbany i oczywiście skóra – czy to w postaci sukienki, spódnicy czy skórzanych legginsów jeśli wybieramy się do znajomych na domówkę i chcemy postawić na wygodę. Istotą jest jednak wyważenie tego wszystkiego i postawienie na jeden konkretny styl. Zamysłu trzeba się trzymać w całej stylizacji, aby czasem nie przedobrzyć.
Idealnie sprawdzi się mocny makijaż, w którym akcent kładziony jest albo na smoky eyes, albo na ciemnoczerwone usta. Wszystko rzecz jasna zależy także od miejsca, w które wybieramy się, by zakończyć bieżący i wejść w nowy rok. W tym szczególnie zachęcam, aby pójść za modą i w swojej kreacji zawrzeć frędzle. Wielu z nas kojarzą się one jedynie ze stylem boho – tymczasem nic bardziej mylnego! Czarna elegancka i prosta sukienka pokryta frędzlami nie tylko wyróżni nas z tłumu, ale także będzie przykuwała wzrok w tańcu.
Ostatnio szczególnie modne są także wszelkiego rodzaju tiule – dlatego jeśli kogoś nie przekonuje poprzednia propozycja - strzałem w 10 będzie rozkloszowana sukienka z takim właśnie dołem albo spódnica zestawiona z obcisłą górą.
Jeśli jednak chodzi o mnie – must have, bez którego nie obejdę tegorocznego Sylwestra to cekiny. Od nas zależy jakiego będą koloru. Sukienka, którą ja już wybrałam dla siebie, to mini tuba wyszyta złotymi po całości, która połyskuje niczym syrenia łuska. Moim zdaniem jest to coś, co bezapelacyjnie przykuje wzrok wszystkich na sali, a ta z Was, która na ten motyw postawi – może choć przez jedną noc poczuje się jak dziewczyna Jamesa Bonda :) I obowiązkowo wysokie szpilki – żeby można było życzyć połamania obcasów na świetnej noworocznej zabawie !
Poniżej moje propozycje strojów na tę wyjątkową noc - życzę udanej inspiracji :)
Warto dodać, że do napisania artykułu o tej tematyce zachęciła mnie Warszawska Grupa Polska Press, proponując mi i kilku innych blogerom modowym wypowiedź na temat sylwestrowych trendów na łamach internetowego portalu naszemiasto.pl . Pomysł oczywiście bardzo mi się spodobał, dlatego z ochotą podjęłam się opowiedzenia o swojej wizji. Tekst ukazał się jakiś czas temu w Internecie i jest dostępny pod adresem --->http://wroclaw.naszemiasto.pl/artykul/co-zrobic-zeby-byc-modnym-w-sylwestra-zobaczcie-podpowiedzi,3574119,artgal,t,id,tm.html?czy_podglad=t
Serdecznie zapraszam do przeczytania, znajdziecie tam pomysły i rady takich blogerów jak Dawid z secondhanddandy.pl , Klaudia z Magic Fashion, Weronika z deving.pl czy autorka bloga Alice Cross, a także kwintesencję mojego dzisiejszego posta. Miłej lektury !
Zestaw nr 1 - KLEOPATRA
DRESS/ sukienka - Kate Moss dla Topshop
BAG / torebka - Zara
WATCH/ zegarek - Marc by Marc Jackobs
Zestaw nr 2 - MRS BOND
EARINGS / kolczyki - River Island
LIPSTICK / szminka - CHANEL
Zestaw nr 3 - TIUL W ROLI GŁÓWNEJ
DRESS / sukienka - Fashion Union
NEKLACE / naszyjnik - LANVIN
Zestaw nr 4 - SHINE LIKE A STAR
BAG/ torebka - Prada
Wszystkie wizualizacje stylizacji stworzone przy pomocy portalu urstyle.pl
Istnieje powszechna teoria, jakoby przy przebieraniu szafy istotnym aspektem było to, jak długo danej rzeczy nie mieliśmy już na sobie. Taką umowną liczbą są 2 lata - jeśli przez ten czas ani razu nie mieliśmy w rękach danego ubrania, bardzo znikome jest prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek jeszcze przyjdzie nam na myśl to na siebie włożyć. Tylko czy rzeczywiście? Ile z nas tak naprawdę wyrzuciło coś, co teraz okazałoby się modowym strzałem w 10-tkę?
U mnie ten problem najczęściej nie istnieje, ponieważ zapominam o większości rzeczy, których się pozbyłam. Wówczas nie mam czego żałować ani za czym tęsknić. Żal pojawia się wtedy, gdy oglądam stare zdjęcia, powraca wówczas sentyment do pewnych rzeczy, sytuacji i odżywają wszystkie wspomnienia. Do tego świadomość, że coś można by teraz zagospodarować w nieco inny sposób, powtórnie wykorzystać i pokazać jakby "drugie życie". W dodatku niewiele się zmieniłam gabarytowo na przestrzeni lat i wiele ubrań, które pozostawiłam w swojej szafie nadal jest dobrych tyle tylko, że wyglądam w nich teraz nieco inaczej. Przykładem jest chociażby rozkloszowana wielowarstwowa spódnica, która dawniej sięgała mi do połowy łydki, a teraz występuje w wersji mini. Notabene ostatni raz miałam ją na sobie 2 lata temu, więc wiele mogło się w tym aspekcie zmienić :)
Ostatnio na moje nieszczęście przypomniałam sobie o kilku rzeczach, za którymi bardzo tęsknię i które chciałabym móc zobaczyć i dotknąć jeszcze raz. Chociażby po to, by na moment poczuć się tak, jakbym powróciła do tamtych beztroskich czasów kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką. Ale cóż... Nic nie trwa wiecznie, a i garderoba nie jest z gumy by zdołała wszystko pomieścić. Dni mijają, woda w rzece stale płynie, styl się zmienia, a ubrania zmieniają właściciela.
Nie uwierzycie zapewne, ale bluzkę którą włożyłam na siebie do zdjęć z tego postu mam od kilkunastu lat. Wtedy była co prawda trochę za duża, później całkowicie jej deseń mijał się z tym który aktualnie preferowałam, ale w końcu przyszedł taki dzień kiedy zobaczyłam w niej coś wyjątkowego. Na dobre zauważyłam to jednak dopiero, gdy kupiłam bladoróżową pasującą do niej marynarkę. Do tego dorzuciłam bardzo wąskie czarne rurki, baleriny, lakierowaną czarną torbę którą otrzymałam w prezencie, a także ozdobny kwiatek, który nosiłam na białym kapelusiku gdy miałam kilka lat (znowu coś z dziecięcej szafy!). Do tego mój ulubiony duet od chłopaka - czarny zegarek Lorus i bransoletka z Tous. A z nowości - dziś pierwszy post z mocno zaznaczonym makijażem ust. Przypadł Wam do gustu?
Zapraszam do oglądania zdjęć :)
fot. Kamil Derda
BLAZER / marynarka - PULL & BEAR FLOWER TOP / bluzka - Vintage PANTS / spodnie - Bershka BALLERINAS SHOES / baleriny - Carry WATCH / zegarek - Lorus BRACELET / bransoletka - Tous BAG - torba - David Jones SUNGLASSES / okulary - Mohito
Gdy za oknem sielski klimat polskiego lata, błękitne bezchmurne niebo i bujnie kwitnące pola na wsi, w aspekcie mody na myśl nie przychodzi mi nic innego jak lekkie dziewczęce stylizacje z odrobiną kowbojskiego pazura. Zakładając tego bloga, zaczęłam właśnie od zestawów w tym klimacie i mówiąc szczerze - do dziś nie osłabił się mój zapał do tworzenia nowych tego typu.
Można zadawać sobie różne pytania...
1. Czy to styl dla każdego? Zasadniczo tak - niemniej jednak potrzeba trochę odwagi i dystansu, jeśli mieć na myśli niekonwencjonalne połączenia pewnych wzorów, faktur, materiałów. Potrzeba też trochę nieładu: tutaj piękne uczesania, idealnie rozprasowane ubrania i minimalizm nie spełnią swojej roli, a już na pewno nie zrobią na nikim wrażenia.
2. Jakie kolory obowiązują w takich stylizacjach? Podstawą jak dla mnie są wszelkie odcienie rudości i brązu, jasne słomiane kolory oraz rozbudowana gama niebieskich barw. Począwszy od pastelowego błękitu, przez odcień klasycznego jeansu, aż po głęboki granat. Trzeba po prostu "TO" poczuć :)
3. Jakie materiały i wzory? Kultowa brązowo-beżowa krata niczym z teksaskiego rancza, wersja granatowo-biała również jak najbardziej się sprawdzi i będzie swoistego rodzaju innowacją na miarę rancza - tyle że XXI wieku. Podstawa to kapelusze. Fasonami i materiałami można swobodnie się bawić, dozwolone są zarówno duże kowbojskie ronda rodem z hollywodzkich westernów, jak i małe- stylizowane na męskie kapelusze. Mogą być skórzane, mogą być płócienne, dla słomkowych także znajdzie się miejsce pod warunkiem odpowiedniego zestawienia. Jeans pod każdą postacią - klasyczne spodnie, koszule, albo kurtki - na co kogo najdzie wena. Ja najbardziej widzę tutaj zamsz - kiedyś pokazałam to już na blogu na przykładzie brązowej kamizelki. Wersji jest więc mnóstwo.
Moja najnowsza propozycja? Dualistyczna sukienka łącząca drobne kwiatki z imitacją jeansowej koszuli, ozdobiona na dole koronką w kolorze ecru. Do tego brązowe skórzane dodatki w postaci zamszowego żakietu, wiązanych botków z nitami w kolorze starego złota i rudej torby sakwy. Całość uzupełniłam stawiając na jasny klasyczny kapelusz i drewniane bransoletki z koralików. Jak się podoba?
A teraz poczujcie wiatr we włosach, dotyk ciepłych promieni słonecznych na skórze, zapach lata. Zapraszam Was na spacer na łonie natury, wśród pól, łąk i sielskich krajobrazów. Przenieście się ze mną w świat Dzikiego Zachodu... Do zobaczenia wkrótce!
Mówi się, że nieważne z jak wielkim sukcesem się zaczyna, niekiedy bardziej spektakularne okazują się powroty. Szczerze i skromnie mówiąc, tego własnie sobie na tym blogu życzę :) Wiele złamanych obietnic za mną, ale przede mną tym razem coś, co mam nadzieję zatrzyma mnie tu na stałe, a mianowicie - MOTYWACJA ! Z Waszą pomocą, zainteresowaniem i udzielaniem się ma szansę się to udać - pomimo mojej tendencji do odkładania wszystkiego na później :)
Cóż... za nami półtorej roku rozłąki. W międzyczasie wiele rzeczy się zmieniło. Podkręciłam nieco styl, przetestowałam różne możliwości makijażu i pokochałam podkreślanie ust kolorem. Po licznych eksperymentach zrozumiałam, że mimo wszystko najlepiej czuję się jednak w blond włosach (natura najwyraźniej czasem się myli), wywróciłam do góry nogami swoją garderobę, pozostawiając w niej jedynie ulubione torebki i najnowsze ubrania. Oczywiście luz, który na wtedy powstał w mojej szafie w ekspresowym tempie zapełniłam tak, że w tej chwili wszystko znowu pęka w szwach. Nie ubolewam, przynajmniej potrafię namacalnie sprecyzować dlaczego nie smażę się póki co w jakimś hamaku pod palmą na egzotycznej wyspie ;) Poszerzyłam także swoją książkową biblioteczkę o pozycje dotyczące szyku, mody i stylu. Recenzje i relacje z nich na pewno będą się sukcesywnie pojawiać.
Przygotujcie się na ciekawe sesje w plenerze, dużo refleksji na temat życia, bo muszę troszkę ponadrabiać moje filozoficzne rozkminy, no i przede wszystkim nie przegapcie nowinek modowych i moich najnowszych stylizacji na różne okazje. Na razie w szybkim tempie nadrabiamy zaległe zdjęcia, które nie ujrzały światła dziennego na tej stronie. Dziś elegancki set, w którym główną rolę grają wąskie spodnie w czarno-białe pasy, jak również panieńska bluzka mojej Mamy i jej kolczyki, które nadają temu zestawieniu oryginalności. Do tego dwukolorowa kopertówka, wysokie obcasy, złoty kołnierzyk i zegarek. Jak Wam się podoba?
Już niebawem ruszamy z zupełnymi nowościami. Stay tuned!